Popularne posty

Szukaj na blogu

wtorek, 16 sierpnia 2011

Trochę wpomnień z tamtych dni...


Mrrrrrrrrrrruuuuuuuuuuuu. Właśnie wpadłam na mojego bloga (no, w ostateczności również mojej pani, Asioni), żeby zamieścić kolejny wpis z mojego życia. Ostatnio dopadła mnie kocia melancholia, a trzeba wiedzieć, że nie zdarza mi się to zbyt często. Nabrałam też ochoty na wspominki. Czasem tak sobie myślę, że w gruncie rzeczy jestem wieeeeeeelką szczęściarą. Kiedy w pochmurny dzień deszczowy wyglądam sobie przez okno i czekam aż MOJA JAAAŚŚNIE PANI, ASIONIA raczy w końcu wrócić ze szkoły, mam okazję zobaczyć moich kocich koleżków jak marzną skuleni na zimnym wietrze. Nigdy nie zaznałam głodu, nigdy też nie musiałam walczyć o przetrwanie.  Urodziłam się w ciepłym i fajnym domku, opiekowali się mną ludzie, którzy naprawdę kochają koty.  Później trafiłam do zwariowanej kociary (nie muszę już wyjaśniać o kim mowa) i wiodę spokojne życie, może trochę za spokojne, często się nudzę, bo nikt się ze mną nie bawi (mam nadzieję, że Asionia przeczyta ten wpis i na kolanach będzie błagać o wybaczenie, że tak często zostawia mnie SAMĄ). No ale lepsze to niż znoszenie towarzystwa niesfornych braci, którym klepki w móżdżkach się poprzestawiały). Ci z Was, którzy mają rodzeństwo wiedzą, co mam na myśli. Niestety koty niezwykle rzadko rodzą się jedynakami, a natura jest w tym przypadku wyjątkowo hojna.
A więc...



19 września
Ogólny opis sytuacji. Mam troje rodzeństwa (jedną białą siostrę, dwóch braci- białego i pręgowanego). Jeśli chodzi o mamę, siostrę i naszą panią to dogadujemy się nieźle. Z babcią jest trochę gorzej, ale też jest w porządku. Moje stosunki z braćmi zaś, delikatnie mówiąc, są niezbyt przyjacielskie. Ledwo się tolerujemy, o ile nie wchodzimy sobie w drogę. Przynajmniej JA STARAM SIĘ tego nie robić, czego niestety nie można powiedzieć o moich braciach. Bury Pręgowany (tak nazwałyśmy z siostrą naszego pasiastego brata) ciągle mi dokucza. Mówi, że wyglądam jak mysz. Robi to oczywiście z zazdrości. Biedak nie może pewnie przeżyć, że jako jedyny z naszej trójki nie urodził się biały. Ale to jeszcze nie powód żeby tak się zachowywać! Co z tego, że ja robię to samo w stosunku do niego? Jestem damą (damie ponoć wszystko wolno; tak zawsze mówi babcia), a on jest dżentelmenem i chyba obowiązują go jakieś zasady. Ale co tam! Białą mysz można jeszcze przeżyć, najgorsza jest “Zaraza”. Tak nazywa mnie drugi brat, ponoć z powodu mojego okropnego charakteru. Ochrzciłyśmy go z siostrą Tyfus Plamisty (to za Zarazę!). Ten przydomek pasuje zarówno do jego zaraźliwego usposobienia jak i do dwóch plamek na łebku. Moja siostra jest nastawiona bardziej pokojowo do życia, więc wszyscy zgodnie nazwaliśmy ją Jutrzenką. Jednak mimo że, ciągle się kłócimy, bardzo zżyliśmy się ze sobą. Przez te dni przyzwyczaiłam się do swojej rodziny i państwa, u których mieszkamy i nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...