31 sierpnia 2004 r.
Na pokładzie bez zmian. Od czasu mojego ostatniego zapisku, prawie przez cały czas leżałam koło brzuszka mamy i co chwilę popijałam pochodzący z niego ciepły płyn. Jak na kogoś, kto został w szczególnie niemiły sposób wypchnięty z miejsca, które do tej pory zastępowało mu cały świat, czułam się dość dobrze. Nadal nie udało mi się rozszyfrować do kogo należą poszczególne głosy. Muszę się nad tym głębiej zastanowić w przerwie obiadowej (nie mylić z porą obiadową). Znając apetyt i “potencjał rozpychawczy” mojego kochanego rodzeństwa, okazja do dostania działki nieprędko się powtórzy.
Mrrrrrrrrrrrruuuuuuuuuuu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz