Zaskoczyła mnie jedynie "ogólnie przyjęta i jedynie prawdziwa" interpretacja tego utworu według której zwierze kieruje się jedynie instynktem i tzw. uczuciami niższymi i tak naprawdę myśli tylko o swoich potrzebach, do zaspokojenia których musi mieć człowieka i tylko tego mu brakuje, gdy jego właściciel odejdzie..... Interpretacja interpretacją ale ja jako właścicielka przywiązanej do mojej skromnej osoby kotki (która nawiasem mówiąc właśnie usadowiła mi się na kolanach) mam na ten temat odmienne zdanie. Myślę, że także sama autorka wiersza chciała zupełnie co innego przekazać. A Wy jak sądzicie? A oto wiersz Wisławy Szymborskiej pt. "Kot w pustym mieszkaniu" :
Umrzeć- tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamano zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapkach.
I żadnych skoków, pisków na początek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz