Popularne posty

Szukaj na blogu

wtorek, 16 sierpnia 2011

Kociomania, kociofobia, czyli niezwykłe przypadki ludzkiej psychiki


Mrrrrruuuuuu, to ja Smerfetka. Moja szanowna pani nadal nie może otrząsnąć się po Sylwestrze i w ogóle po wolnym, dlatego znowu piszę JA. Cieszę się, że bloog się podoba (moja pani też, mruuknęła z zadowoleniem przez sen, kiedy powiedziałm jej o najnowszych komentarzach, więc to chyba oznaka zadowolenia, chociaż ja tam za bardzo się nie znam na tych Waszych ludzkich odruchach;-)).
A skoro jesteśmy już przy różnych ludzkich zachowaniach i skłonnościach (żeby w niektórych przypadkach nie powiedzieć ułomnościach ), to chciałam zwrócić szczególną uwagę na dość niezwykłe zjawisko przypadków kociofobii u ludzi (pomijam tutaj myszy tudzież innych przedstawicieli drobnej zwierzyny łownej, gdyż akurat w tym przypadku kociofobia jest dla mnie całkowicie     zrozumiała:-]]:-|*-O). 
Wracając do ludzi, jeśli przyjmiemy kryteria nastawienia do kotów poszczególnych osób, to całą populację gatunku tzw. człowieka rozumnego (hhhmmmm) można podzielić na trzy typy: człowieka niechętnego kotu (antagonizm), człowieka dla którego kot jest obojętny (neutralizm) i wreszcie człowieka- kociarza (protekcjonizm). Istnieją oczywiście różne formy pośrednie tych trzech różnych stanów, a ja w szczególności omówię najgroźniejszy (w skrajnych przypadkach) dla wszystkich moich współbratyńców.
Istnieją różne rodzaje fobii i lęków (które, jak podpowiada mi teraz przez ogon moja pani, można z powodzeniem leczyć). Jednak kociofobia należy do tych szczególnych przypadków fobii (tj. KseNofobia, czy hoMofobia itp., ochhh Asioniu przestań mi tu pisać teraz teraz JA piszę i nie wtrąąąacaj mi tu swoich wywodów, mrru) na które nie znaleziono jeszcze żadnego sensownego lekarstwa. Niestety, często też bywa, że ludzie którzy przejwiają szczególną niechęć do kotów, krzywdzą je, przeganiają z ciepłego miejsca podczas mrozów, a zdeklarowanych kociarzy uważają za dziwaków i pomyleńców i robią wszystko by przeszkodzić im w opiece nad bezdomnymi kotami. Nikt nikomu nie każe lubić kotów, ale takie zachowania z pewnością należy potępić. Apogeum kociofobii (i nie tylko) przypada na okres średniowiecza, o czym zresztą pisała już moja pani (patrz wpis o stosunkach kota z człowiekiem na przestrzeni dziejów). Dziś również nam, kotom nie dzieje się najlepiej. Z kolei osoby, które ze wstrętem i odrazą  patrzą na koty (nie mówiąc już o pogłaskaniu) należą do najbardziej niegroźnych (my koty z rozbawieniem i politowaniem patrzymy na takich ludzi). Co jest przyczyną takich zachowań u kocio-antagonistów? Moim zdaniem (które podziela część specjalistów) jest to wynik podświadomej niskiej samooceny. Tacy ludzie pragną uważać się za lepszych od innych, miną nadrabiają niedostatki swego umysłu. Dlatego też agresją, poniżaniem innych (nie tylko kotów) osoby te poprawiają swój autoportret, a ich językiem urzędowym jest siła i władza (Boże, jakich wyszukanych i okropnie nudnych słów używam, cóż moja pani ma na mnie niekiedy zły wpływ). Tacy ludzie nie mogą znieść myśli, że blisko nich znajduje się istota tak doskonała i stokroć mądrzejsza od nich samych, jak KOT.
Na szczęście istnieje kociomania (którą śmiało wykorzystuję, właśnie siedzę mojej pani na głowie i podjadam twarożek). Za przyczynę tej nieszkodliwej i należącej do najprzyjemniejszych obsesji przypadłości, przyjmuje się czynniki genetyczne, wpływ otoczenia (np. innego kociarza) oraz posiadanie kota. Na kociomanię również nie ma sensownego lekarstwa (i dobrze), bo bez kociarzy i w ogóle miłośników zwierząt, nasz los byłby tragiczny, a życie szare smutne i bez perspektyw. Co do ludzi obojętnych na kocie wdzięki, JEST NADZIEJA!!! Obecność kociarzy i bliższe poznanie kotów to najlepsza terapia i szansa na barwniejsze życie. Bo bez zwierząt świat byłby szary i smutny....

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...