Popularne posty

Szukaj na blogu

wtorek, 16 sierpnia 2011

Pamiętnik Smerfetki- historii tej ciąg dalszy....


16 październik
No i stało się!!! Od wczoraj mam nowy dom, nowych właścicieli, nowy koszyczek (jeśli za koszyk można przyjąć karton z kocem, który dzieliłam z moim kochanym rodzeństwem), nową kuwetę, nowy piasek w tejże kuwecie, nowe zabawki, nowe miski, nowe... mruu :-(..... Ja chyba śnię. Najadłam się wczoraj maleńkich pajączków, naoglądałam seriali o miłości w telewizji, zajrzałam do pokoju mojego młodszego pana, a to wszystko razem wzięte sprzyja sennym koszmarom.
Wczoraj zostałam zabrana z mojego dotychczasowego domu do okropnego mieszkania (okropnego bo INNEGO, niż miejsce, w którym opuściłam brzuszek mojej mamy). Za czyje grzechy mnie to spotyka? No cóż, może trochę za mocno ugryzłam pana w rękę, może za bardzo wymiauczałam Buremu, co o nim myślę (w każdym razie kłóciliśmy się więcej niż zwykle), może postąpiłam “nierozsądnie” wyjmując swoją kupkę z kuwety i pokazując tym samym wszem i wobec swoją niezależność ale to jeszcze nie powód aby oddać mnie pierwszym lepszym gościom, do tego jeszcze pracownikom ochrony społecznej! Tak, dobrze mówię. Nigdy nie zapomnę wczorajszego dnia, kiedy to w progi, MOJEGO szacownego domu ponownie zawitała owa Duża pannica z kompletnym bezguściem (to wyrażenie jest jakoś dziwnie znajome, chyba zaczynam się powtarzać, cóż w końcu nie jestem już taka młoda jak kiedyś, mrruu). Tym razem towarzyszyła jej jeszcze jedna pani, to chyba ta bezczelna osoba, która kiedyś wzięła mnie na ręce. Właśnie bawiłam się w kuchni z Jutrzenką, Bury i Plamisty zaś polowali na swoje ogony. Mama i babcia jak gdyby nigdy nic wylegiwały się przy kuchennym stole. TA BEZCZELNA OSOBA spytała mojego pana (również bezczelnie, bo tylko na takie pytania potrafią się zdobyć tego typu ludzie), że “przyszły w odwiedziny i czy mogą wybrać sobie kotka”. Już to powinno dać mi do myślenia, ale ja byłam właśnie zajęta polowaniem na ogon mojej mamy. Mój pan odpowiedział na to: -Proszę bardzo, tylko wie pani jest taka sytuacja, że żony nie ma. To stwierdzenie bardzo zmartwiło BEZCZELNĄ OSOBĘ, która stwierdziła, że obie z córką chciały białą koteczkę, a że nie potrafią odróżnić kotki od kocura, to miałyby problem z jej wybraniem. Mrruu, nie ma to jak udane polowanie na ogon własnej mamy, mniiam, o czym to ja mówiłam? Acha, więc w końcu okazało się, że nasza sąsiadka zna się na kocich płciach i tym podobnych i zaraz powinna u nas być. BEZCZELNA OSOBA rozsiadła się więc na krześle w kuchni, zaś DUŻA PANNICA Z KOMPLETNYM BEZGUŚCIEM zaczęła przyglądać się jak poluję na ogon mojej mamy, która (jestem tego prawie pewna!) puściła do niej oczko. Co to oznaczać miało, nie wiem. Faktem jest, że zaraz potem mama wstała i przeciągnęła się dając mi tym samym do zrozumienia, że jestem już stanowczo za duża na to by tak długo ślinić i kicać za czyimś ogonem, w dodatku w obecności “gości”. Pokicałam zatem pod stół by tam ponaprzykrzać się nieco Tyfusowi Plamistemu ;-). Jako, że sąsiadka długo nie przychodziła a BEZCZELNEJ osobie najwyraźniej znudziło się czekanie, obie jakby zaczęły szykować się do wyjścia (uff nareście!). Całkowicie nieświadoma czyhającego na moją skromną osobę zagrożenia, wyszłam na chwilę z pod stołu i zaczęłam się przypatrywać jak BEZCZELNA OSOBA zagląda pod ogony mojemu rodzeństwu (no to już naprawdę przekroczenie wszelkich możliwych rodzajów bezczelności, nie mówiąc już o pewnych symptomach zboczenia). Nim zdołałam zareagować mój ogon jak i to co się pod nim znajduje również podległ szczegółowej rewizji. Nagle zostałam schwytana przez BEZCZELNĄ OSOBĘ, która zawinęła mnie w jakiś kocyk i przy asyście TEJ DUŻEJ uprowadziła mnie z mojego własnego domu!! Najgorsze jednak było to, że nikt, ani pan, ani mama czy babcia, które jak gdyby nigdy nic wylegiwały się w przedsionku, nie zareagował na poczynania porywaczy! Świat stanął na głowie... Miauczałam ile sił w płucach lecz nikt już mnie nie słyszał... Poczułam tylko świst świeżego, wilgotnego powietrza i jakieś krople spadające właśnie z nieba... No, a resztę już znacie.... Nie mam ochoty na razie nic pisać, dziś jestem rozgoryczoną, małą koteczką, która nadal nie może uwierzyć w to, co się stało. Co ze mną dalej będzie? To już pokaże czas....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...