Tak więc.....
20 września
Dzisiaj zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Skończył się ciepły płyn cieknący z brzuszka naszej mamy. Wszyscy rozdarliśmy swoje pyszczki z oburzenia, gdyż byliśmy trochę głodni. Mama szybko załagodziła sytuację znosząc nas na dół, gdzie czekało na już świeże jedzonko. Było całkiem inne od maminego mleczka. Miałam pewne obawy co do niego, ale czego się nie robi dla wygłodniałego brzuszka... Po skończonym posiłku moje rodzeństwo zaczęło się bawić, a ja postanowiłam trochę rozejrzeć się po terenie. Nigdy jeszcze nie byłam w tej części domu. Zdążyłam wejść za wielkie, białe pudło, które bardzo mnie zaciekawiło. Niestety, z drogą powrotną miałam trochę kłopotów co oznajmiłam donośnym miauknięciem. Natychmiast przyszła moja pani, która czym prędzej wyjęła mnie z pod pudła. Jak się później okazało to była lodówka, w której ludzie przechowują jedzenie. Najchętniej weszłabym do jej środka, ale moja pani odwiodła mnie od tego. Reszta dnia upłynęła pod znakiem zabaw i wchodzeniu w różne kąty, co nie wiedzieć czemu denerwowało naszego pana ;-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz